piątek, 19 lipca 2013

Każdy ma w sobie Geniusza

Będąc dzieckiem, nigdy nie byłem systematyczny. Byłem chaotyczny, zamyślony, zwariowany i wierzyłem, że moja wrodzona inteligencja pozwoli mi łatwo przejść przez 16 lat nauki. Byłem w błędzie.

Jak się możecie domyślać, moje frywolne podejście do nauki, tzn. odrabianie zaległości kilka tygodni przed końcem roku, kończyło się tym, że często miałem albo jedynki, albo piątki. No chyba że z takich przedmiotów jak wiedza o społeczeństwie, religia, historia czy język polski. Tutaj pasja i zaciekawienie przedmiotem pomagało mi utrzymać dobre oceny, ale do rzeczy… Sytuacja zmieniła się dopiero w ostatniej klasie liceum, w której z dnia na dzień stwierdziłem, że stosując moje dotychczasowe zasady, nic nie osiągnę. Bez ciężkiej pracy nieważne, kim jestem, nic nie osiągnę.
Czy urodziłem się geniuszem? Oczywiście, że nie. Czy Einstein albo van Gogh urodzili się geniuszami? Oczywiście, że nie. Mieli za to w sobie pierwiastek geniuszu, który jest w każdym z nas, a dopiero ciężka praca, sumienność i wieloletni rozwój oraz determinacja spowodowały, że w końcu usłyszał o nich świat.
Pomimo że przez prawie cały XX wiek ludzie wierzyli w stałość inteligencji, to kilka lat temu nawet człowiek, który wymyślił testy na inteligencję IQ, Alfred Binet, zmienił zdanie i przekonał się, że inteligencja nie jest stałą wrodzoną cechą, ale jest czymś zmiennym. To znaczy, że osoby z niskim ilorazem inteligencji mogą rozwinąć skrzydła i stać się kimś wyjątkowo inteligentnym, jednocześnie osoby bardzo inteligentne, jeśli spoczną na laurach, staną się zwyczajnie przeciętne.

Znam ludzi, którzy całe swoje życie poświęcają na udowadnianie sobie i innym swojej wyższości. Nie mówię o ludziach chwalących się swoimi szlacheckimi korzeniami, ale o tych, którzy gdzieś w podświadomości czują, że są lepsi. Sprytniejsi, mądrzejsi, z nieograniczonym intelektem, a poprzez poniżanie innych chełpią się swoim rozdmuchanym ego. W zasadzie wydawałoby się, że jest to cecha ludzi odnoszących największe sukcesy, ale czy aby na pewno?

Rzeczywiście tak się dzieje, jeśli taka osoba odnosi sukcesy, które są jednoczesnym dowodem na jej wyższość pośród innych. Ale co dzieje się z tym osobnikiem, jeśli poniesie spektakularną porażkę?

Jak pisze pani Carol Dweck w swojej książce o sukcesie, może nauczy się na błędach i wyciągnie wnioski? Może popadnie w depresję? A może stwierdzi, że jest zwyczajnym nieudacznikiem. Bo jeśli wierzę w swoją wyższość nad innymi, to tylko poprzez sukcesy mogę się spełniać. Jeśli życie zacznie kłuć jak kolce róż, to nagle okaże się, że zostaje się po prostu NIKIM. Samotną osobą, której się nie powiodło, która jest po prostu do kitu.

Nie ukrywam, że znam kilka takich osób i są to ludzie bardzo trudni do zniesienia. Gdy im się powodzi, są tak zapatrzeni we własny majestat, że słuchają tylko swoich myśli, a zamykają się na uwagi innych, gdy natomiast źle im się wiedzie, izolują się od swoich znajomych i popadają w ruinę.

Przez pewien okres życia również wierzyłem, że jestem z natury lepszy od innych, co jest po prostu bzdurą. Teraz natomiast mogę powiedzieć, że sam człowiek jest istotą wielce wyjątkową, a ja jestem po prostu zwyczajnym człowiekiem… Zdolnym do wszystkiego, ale również zdolnym do niczego.Ale tak jak Tobie, tak i sobie życzę osiągnięcia spektakularnego zwycięstwa, aby udowodnić coś całemu światu. Nie to, że osiągnąłem wiele, bo jestem urodzonym nadczłowiekiem, ale by pokazać, jak wiele może osiągnąć zwyczajny człowiek, który ma wielką wiarę w to, że ciężką pracą, rozwojem i nauką możemy osiągnąć niemal wszystko. Bo każdy z nas ma w sobie coś… Z Geniusza.

3 komentarze:

  1. Piszesz tak życiowo. Co jakiś czas, przeglądam Twojego bloga i zawsze znajdę w nim coś, co podniesie mnie na duchu! Dziękuję Ci, że piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. wow... mocne slowa

    OdpowiedzUsuń
  3. Czasami mam wrażenie, że rodzimy się GENIUSZAMI, ze zdolnościami, których jeszcze nie umiemy używać, z ciałem, które dopiero musi się rozwinąć, mózgiem, który musi się połączyć neurotycznie ze światem i rzeczywistością.

    Otoczenie z czasem wbija w głowę i duszę ograniczenie i zahamowania.

    -Nie biegnij bo się przewrócisz.
    !!Biegnij, by odkrywać świat i doświadczać upadki.!!

    -Nie bierz niczego od obcych.
    !!Bądź otwarty zarówno na branie jak i dawanie!!

    -Nie ufaj obcym.
    !!Niech każdy człowiek będzie przygodą w odkrywaniu jego duszy.

    -Musisz byc najlepszy.
    !!Nie porównuj się z innymi albowiem zawsze wokół sa gorsi i lepsi od Ciebie!!

    -Musisz, powinieneś, trzeba.
    !!Wolność: możesz, poddajesz rozważaniu, wybierasz sam!!

    ... ta lista nie ma końca ...

    W wieku nastu lat, dochodzony do świadomego umysłu, do kontaktu z ego, połączenia z własną świadomością ale jest ona zgniła opiętnowana i ograniczona przez doświadczenia, otoczenie, rodziców, nauczycieli, telewizje, Internet, cywilizację itp itd.

    Albo wtedy budzisz swego GENIUSZA albo dalej go zabijasz.

    Swego GENIUSZA trzeba bronić, głaskać i kochać. Trzeba nauczyć od nowa swego GENIUSZA byciem GENIUSZEM.

    To bardzo trudne jeżeli przez całe życie słyszałeś, że jesteś do niczego, nic nie znaczysz i nie będziesz znaczył; ludzie są źli, grzeszysz. W pamięci masz piętno popełnionych w życiu błędów...

    Potrzebni są inni ludzie by w ten GENIUSZ wierzyli.
    Pomogli ci pokochać siebie, kochali również tę zgniłą część GENIUSZU, używali słów, których będziesz zawsze pamiętał:

    "Jesteś genialny!
    "Wierzę w ciebie, dasz radę"
    "Dla ciebie nie ma rzeczy niemożliwych"
    "Jesteś mądrym człowiekiem"
    "Masz niesamowity światopogląd"
    "Zawsze w ciebie będę wierzył"
    "Na mnie możesz liczyć ale do pewnych granic"
    "Kocham cie"

    OdpowiedzUsuń