piątek, 22 marca 2013

Karmel. Życie poezją - nie prozą


Wreszcie po kilku miesiącach rozważań, przemyśleń i przeżyć wszystko ułożyło się w jedną całość.
Wszystko zaczęło się od Karmelu i skończyło się na podsumowaniu w Karmelu, który był od kilku lat tak blisko, że nie potrafiłem go odkryć.
W życiu nie widzi się często rzeczy, które są na wyciągnięcie ręki. Są tak blisko, że ich nie widzimy, jak nos na naszej twarzy.

W całym natłoku codzienności, narzuconych nieprawdziwych światopoglądów, szukałem życiowego celu. Czy chcę być szanowanym biznesmenem? Czy może politykiem lub poetą? A może moim celem jest, żeby moja firma była największa wśród tego typu firm w Europie i na świecie?
Na dalszy plan odeszło coś, co w głębi duszy jest dla mnie najważniejsze – życie w zgodzie z Bogiem i dążenie do bycia dobrym, czyli świętym.
Brzmi poważnie, ale czy nie każdy chciałby znaleźć się w raju?
Tak, ja też.
Życie w zgodzie z Bogiem i ze sobą każe mi kochać ludzi, wybaczać, podziwiać i nauczać, ale nie pouczać.
Mam talent w zjednywaniu sobie ludzi i chcę to wykorzystać, tak aby być szczęśliwy i przelewać to szczęście na innych.
Korzystać ze swoich talentów do pomagania innym, potrzebującym i dążyć do bycia wielkim.

Do mojej życiowej układanki dołożyłem dziś ostatni, bardzo istotny element.
Jest nim podniesienie do rangi nałogu i grzechu takich cech jak: zamartwianie się problemami, narzekanie, wspominanie, bezcelowe krytykowanie i pycha.
Jesteśmy istotami ludzkimi, ale z namiastką boskości. Dlatego ustanowienie górnych granic jest niekonieczne, a wręcz zgubne.
Dawno przed tym, jak zafascynował mnie pieniądz, zafascynowała mnie wiara, a także filozofia oraz poezja życia.
Jak mówił wujek G.K. Chesterton, „życie to poezja, a nie proza, historia to fikcja, a jedynym, co jest prawdziwe i autentyczne w swym przekazie, to teraźniejszość”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz