sobota, 30 marca 2013

Śmierć jako wybawienie. Memento Mori

Ludzkość zdaje się myśleć, że „nieśmiertelność” jest sposobem na wybawienie.
Ale tak naprawdę jedyne wybawienie/zbawienie może dokonać się przez śmierć.
Już Sokrates wieki temu zauważył, że śmierć jest lekarstwem na wszystkie
choroby. Że jest to wieczny sen, a któż z nas nie lubi śnić?
Oczywiście jest to bardzo radykalne podejście, ale obserwując bardzo ciężkie,
wręcz beznadziejne przypadki, rzeczywiście wydaje się to poniekąd słuszne
stwierdzenie.

Ale powiedzmy, że właśnie odkrywamy lek zapobiegający starzeniu się.
Z dnia na dzień dostępny jest eliksir nieśmiertelności (nie mam na myśli
nieśmiertelności z gier video, ale raczej zapobieganie starzeniu się).
Chciałbym tu powołać się na doskonałą książkę Drew Magary Nieśmiertelność
zabije nas wszystkich.
Struktury społeczne uległyby załamaniu, ziemia przeludniłaby się, a człowiek,
który zacząłby bawić się w Boga, dając nieśmiertelność, musiałby również
odbierać życie. Wszystkie ciężkie przestępstwa kończyłyby się karą śmierci,
gdyż wieczne więzienia byłyby nieekonomiczne. Ludzie zaczęliby zawierać
terminowe małżeństwa-kontrakty, aby nie zostać ze swoim małżonkiem na
wieczność.
Ludzie znudzeni życiem, światem, brudnym klimatem musieliby popełniać
samobójstwa, a świat nie szedłby do przodu. Ci sami liderzy, artyści i bogacze
kontrolujący plutokratyczny, nudny i pozbawiony jakichkolwiek wartości świat.
Przerażająca perspektywa.

Przedłużenie życia ludzkiego w nieśmiertelność na pewno przyniosłoby nam
wiele. Ale czy nie przyniosłoby nam więcej cierpienia i bólu w świecie, w
którym nie chcielibyśmy być?
Śmierć jest częścią życia. Nie jest ani dobra, ani zła. Tak jak życie, które nie jest
tylko dobre albo tylko złe. Strach przed śmiercią jest głównie strachem przed
samotnością. Dla ateistów – przed unicestwieniem. Dla wierzących – przed
piekłem albo unicestwieniem, gdyż jeśli nawet sam Jezus był kuszony, to każdy
inny człowiek na ziemi ma w sobie choć cząstkę „niewierzącego”.

Zauważyłem, że im bliżej jesteś śmierci, tym bardziej się jej boisz. Zważając
na to, że zawsze lękamy się rzeczy wielkich, a nie boimy się rzeczy małych…
Śmierć musi być rzeczą wielką! A czy unicestwienie (koniec – wieczna pustka)
byłoby tą wielką rzeczą? Z pewnością nie.
Dlatego wierzmy w życie wieczne w innym świecie, tam gdzie można żyć
wiecznie.
Życie ludzkie to tylko rejs po morzu dookoła świata. Raz w pięknym słońcu, raz
podczas okrutnego sztormu.
Nie chciejmy pływać w nieskończoność wkoło na tej samej łodzi.
Przepłyńmy ten rejs najlepiej jak możemy, pomagając innym. I tak jak Jezus,
kiedy przyjdzie nasz dzień, odejdźmy w chwale do innego świata.

Carpe diem & Memento Mori



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz