Dziś spędziłem kilka godzin w samochodzie, w którym cały czas leciała jedna z komercyjnych stacji radiowych – z Krakowa. Od dłuższego czasu słucham tylko kilku spokojnych stacji radiowych. Pozostały wolny czas spędzam na słuchaniu audiobooków oraz mp3.
Ale dzisiaj byłem zmuszony wysłuchać kilku godzin sensacyjnych relacji radiowych. Wypadek awionetki, wybuch gazu w domu jednorodzinnym, morderstwo żołnierza w biały dzień w Wielkiej Brytanii, oszustwa zegarkowe polityka, śmiertelny wypadek na drodze, napad na jubilera, napad z maczetą w Krakowie, w Bydgoszczy natomiast lekarka stwierdziła zgon pacjentki, która… żyła.
Szkoda, że reporterzy nie poinformowali szanownych słuchaczy, w którym momencie zorientowano się, że kobieta jednak żyje. Czy po zasypaniu trumny? No nieważne, cieszę się, że kobieta żyje.
Jednak będąc urodzonym optymistą, lubiącym chłonąć pozytywne wiadomości, z utęsknieniem czekałem na coś pozytywnego. Pierwszym takim newsem okazała się decyzja UEFA o przyznaniu finału Ligi Europy Warszawie, ale wkrótce dodano, że to dopiero… za 2 lata.
Przez kilka ostatnich miesięcy od wszystkich ludzi nie usłyszałem o tylu tragediach co dzisiaj, jednocześnie cieszyłem się, że jestem od tego uwolniony i mogę trzeźwo ocenić sytuację. Żeby trzeźwo ocenić, co dzieje się w mediach, trzeba wyrwać się z odurzenia sensacjami, którymi media karmią nas od kilkunastu lat.
Zauważyłem pewną zależność, że bardzo wielu ludzi związanych z telewizją – aktorów itp. – prywatnie nie ogląda telewizji. Widząc coś od wewnątrz, widzimy to, czego inni nie widzą. Jest to trochę jak szczera rozmowa z pracownikiem masarni: Ale czemu pan nie je parówek? Odpowiedź brzmi: Bo widzę, z czego się je robi.
OK, ale przecież parówki są smaczne, tak jak i oglądanie telewizji jest wspaniałą rozrywką. Oglądając dobry program rozrywkowy, możemy mieć wrażenie, że był on tak doskonały, że aż nie można go nie obejrzeć. Tylko takich programów jest całe mnóstwo, a wedle tej teorii w ogóle nie powinniśmy wyłączać TV.
Rok temu po przeanalizowaniu wszystkich „za” i „przeciw” zdecydowałem, że moje życie będzie dużo głębsze i wspanialsze, jeśli oderwę się od sensacji radiowo-telewizyjnych.
Moja percepcja świata kreowana jest głównie tym, co widzę wokół siebie w staromodnym tzw. realu, czyli po prostu w rzeczywistości, a nie w fantazji!
A co widzę? Widzę dużo więcej pozytywnych rzeczy, uczynków, gestów dobrej woli, bezinteresownej pomocy i wreszcie człowieczeństwa. Gorąco zachęcam do swoistego odwyku telewizyjnego. Wynieś telewizor na strych i zacznij robić to, co naprawdę lubisz. Zacznij rozmawiać ze swoją żoną, mężem, dziećmi. Pójdź na spacer, nie patrząc na czas, bo dopiero ciemność powie ci, kiedy wracać do domu.
Jeszcze nie tak dawno, zaledwie nieco ponad 10 lat temu, wychodziłeś z domu i nikt nie wiedział, gdzie jesteś. Byłeś wolny od smyczy w postaci komórki, mogłeś skupić się na życiu chwilą, a niezapowiedziane wizyty były najzdrowszą formą kontaktów międzyludzkich. Teraz mamy planer, kalendarz i jak doktor w gabinecie umawiamy daty spotkań ze znajomymi.
Wyłącz TV, a nagle znajdziesz 20-30 godzin w tygodniu, które naprawdę uczynią cię szczęśliwym!
Telewizja jest to swietna rozrywka, ale na maxa oglupia
OdpowiedzUsuńNo ale świat poszedł do przodu o dekadę wiec wiadomo ze jest inaczej, jak dla mnie jest lepiej
OdpowiedzUsuń