Pojęcie „demokracja” pochodzi od starogreckiego
słowa oznaczającego „rządy ludu”. W teorii jest to wspaniały ustrój polityczny,
który pozwala wszystkim obywatelom kierować danym państwem.
Jak to bywa w życiu, praktyka ma
często mało co wspólnego z teorią. W praktyce, aby zostać politykiem i utworzyć
partię, która wejdzie do rządu, musimy zorganizować pieniądze, ewentualnie
sponsorów na sfinansowanie działalności partii i przede wszystkim na kampanię
wyborczą.
Tak więc czy każdy może rządzić? Nie,
bo rządzić może tylko ten, kto ma pieniądze. Ale czy majętność danego polityka
będzie wprost proporcjonalna do jego zdolności do prowadzenia państwa i
uchwalania ustaw, które będą służyły jak największej liczbie osób? Niestety nie
ma tutaj powiązania.
Oczywiście ktoś mógłby rzec, że każdy
może zostać posłem, z tym się zgodzę. Ale wchodząc do rządu, będzie tylko
marionetką w rękach liderów partii. Ludzi, którzy aby zdobyć finansowanie, są
łatwo lobbowani przez ludzi biznesu, którym zależy na ustawach ułatwiających
zarabianie im więcej pieniędzy.
Dla przykładu: Polska do dziś nie
wypracowała jednej spójnej ustawy antylobbingowej. Niestety bez niej nie można
zmniejszyć wpływu grup biznesowych na rządzenie państwem.
W demokracji istniejącej w dzisiejszym
świecie nasza decyzyjność ogranicza się do popierania premiera albo lidera
opozycji. Nie mówię tutaj o Polsce, gdyż schemat powtarza się prawie w każdym
demokratycznym kraju. Wybór pomiędzy pójściem w prawo lub w lewo. Jednak każdy,
kto chodził, wie, że człowiek może obrać tysiące różnych kierunków, w
zależności, w którą stronę się obróci. Jakbyśmy się czuli, gdybyśmy w naszym
codziennym życiu mogli chodzić tylko w lewo albo tylko w prawo? Bylibyśmy jak
narysowany pajac na dwuwymiarowej kartce papieru. Na nieszczęście nasza
demokracja ma tyle wspólnego z własnym wyborem co dziecko, któremu dajemy albo
zielonego, albo czerwonego lizaka. Wydaje mu się, że ma wybór, i taki ma być
efekt, ale w praktyce to rodzic, a nie dziecko, rządzi i podejmuje decyzje.
Dużo bardziej przejrzyście
wyglądałaby polityka, w której nie byłoby progów wyborczych, a rząd składałby
się z kilkunastu, kilkudziesięciu mniejszych partii politycznych, które
wspólnie wypracowałyby ustawy i reformy przyczyniające się do długoterminowego rozwoju
kraju. Polityka nie potrzebuje polityków, tylko specjalistów we wszystkich
dziedzinach, gdyż państwo jest po prostu jednym dużym przedsiębiorstwem.
Gdyby w naszym kraju bylo kilkadziesiat maly partii, to juz wogle by sie nic nie dzialo, tylko by sie klocili wiecznie.... Tak zle, a tak gorzej! j.r.
OdpowiedzUsuńDemokracja to fikcja. Kapitalizm to rządzenie jednostek i albo trzeba się przyzwyczaić, albo zamknąć się w lesie. NIkt do tej pory nie wymyslil dobrego systemu, na pewno nie jest nim kapitalizm, bo sam zżera swój ogon, i na pewno nie jest nim komunizm, bo to utopia. POczekamy 200 lat i może ktoś mądry zaproponuje coś lepszego, o ile nie będzie juz za pozno !
OdpowiedzUsuń