czwartek, 2 maja 2013

Biedna demokracja


Pojęcie „demokracja” pochodzi od starogreckiego słowa oznaczającego „rządy ludu”. W teorii jest to wspaniały ustrój polityczny, który pozwala wszystkim obywatelom kierować danym państwem.
Jak to bywa w życiu, praktyka ma często mało co wspólnego z teorią. W praktyce, aby zostać politykiem i utworzyć partię, która wejdzie do rządu, musimy zorganizować pieniądze, ewentualnie sponsorów na sfinansowanie działalności partii i przede wszystkim na kampanię wyborczą.
Tak więc czy każdy może rządzić? Nie, bo rządzić może tylko ten, kto ma pieniądze. Ale czy majętność danego polityka będzie wprost proporcjonalna do jego zdolności do prowadzenia państwa i uchwalania ustaw, które będą służyły jak największej liczbie osób? Niestety nie ma tutaj powiązania.
Oczywiście ktoś mógłby rzec, że każdy może zostać posłem, z tym się zgodzę. Ale wchodząc do rządu, będzie tylko marionetką w rękach liderów partii. Ludzi, którzy aby zdobyć finansowanie, są łatwo lobbowani przez ludzi biznesu, którym zależy na ustawach ułatwiających zarabianie im więcej pieniędzy.
Dla przykładu: Polska do dziś nie wypracowała jednej spójnej ustawy antylobbingowej. Niestety bez niej nie można zmniejszyć wpływu grup biznesowych na rządzenie państwem.

W demokracji istniejącej w dzisiejszym świecie nasza decyzyjność ogranicza się do popierania premiera albo lidera opozycji. Nie mówię tutaj o Polsce, gdyż schemat powtarza się prawie w każdym demokratycznym kraju. Wybór pomiędzy pójściem w prawo lub w lewo. Jednak każdy, kto chodził, wie, że człowiek może obrać tysiące różnych kierunków, w zależności, w którą stronę się obróci. Jakbyśmy się czuli, gdybyśmy w naszym codziennym życiu mogli chodzić tylko w lewo albo tylko w prawo? Bylibyśmy jak narysowany pajac na dwuwymiarowej kartce papieru. Na nieszczęście nasza demokracja ma tyle wspólnego z własnym wyborem co dziecko, któremu dajemy albo zielonego, albo czerwonego lizaka. Wydaje mu się, że ma wybór, i taki ma być efekt, ale w praktyce to rodzic, a nie dziecko, rządzi i podejmuje decyzje.
Dużo bardziej przejrzyście wyglądałaby polityka, w której nie byłoby progów wyborczych, a rząd składałby się z kilkunastu, kilkudziesięciu mniejszych partii politycznych, które wspólnie wypracowałyby ustawy i reformy przyczyniające się do długoterminowego rozwoju kraju. Polityka nie potrzebuje polityków, tylko specjalistów we wszystkich dziedzinach, gdyż państwo jest po prostu jednym dużym przedsiębiorstwem.

2 komentarze:

  1. Gdyby w naszym kraju bylo kilkadziesiat maly partii, to juz wogle by sie nic nie dzialo, tylko by sie klocili wiecznie.... Tak zle, a tak gorzej! j.r.

    OdpowiedzUsuń
  2. Demokracja to fikcja. Kapitalizm to rządzenie jednostek i albo trzeba się przyzwyczaić, albo zamknąć się w lesie. NIkt do tej pory nie wymyslil dobrego systemu, na pewno nie jest nim kapitalizm, bo sam zżera swój ogon, i na pewno nie jest nim komunizm, bo to utopia. POczekamy 200 lat i może ktoś mądry zaproponuje coś lepszego, o ile nie będzie juz za pozno !

    OdpowiedzUsuń