środa, 22 maja 2013

Zło dobrem zwyciężaj JPII


Dzisiejszy dzień mógłbym zaliczyć do nieudanych, gdyby skończył się zbyt wcześnie.
Rano przywitał mnie stres związany z pracą, a kolejne rozmowy telefoniczne zwiększały napięcie i podenerwowanie. Pomyślałem sobie po raz kolejny, że sytuacja materialna ludzi wpływa na ich zachowanie. To znaczy, że ludzie zachowują się bardziej ludzko w czasach dobrobytu, a bardziej zwierzęco w czasach kryzysu. Zauważyłem, że ludzie, którzy cechowali się szczodrością, nagle zmieniają taktykę i wracają do bezlitosnej walki o byt. Im bardziej się pali grunt pod nogami, tym do większej ilości dziwnych zachowań jesteśmy gotowi. Nie sztuką jest podarować czy odpuścić coś ludziom, kiedy się ma, ale wtedy, kiedy się nie ma i oddaje innym, zabierając sobie.

Wreszcie wieczorem pojechałem do szpitala odwiedzić mojego chorego brata. Od kilku miesięcy ma sparaliżowane nogi, a obecnie leczy się chemioterapią. Staram się często tam bywać i rozmawiam z nim raczej z duchem optymizmu, bo naprawdę wierzę, że będzie tylko lepiej. Dzisiaj jednak po całym dniu rozczarowań zdecydowałem się pożalić bratu i jego żonie Ewie, mówiąc o niesprawiedliwościach tego świata, i podzielić się moim dzisiejszym zwątpieniem. Ona natomiast z wielkim uśmiechem na twarzy powiedziała mi, że ostatnim czasem doświadcza wielu bezinteresownych rodzajów wsparcia duchowego od wielu ludzi. A w szczególności od ludzi, których nie zna lub prawie nie zna. Z rozpromienioną twarzą powiedziała mi, że mając takie wsparcie i słysząc zapewnienia o czyjejś modlitwie, aż chce się jej skakać do góry, jakby nagle została uniesiona na skrzydłach. Nie ukrywam, że na tym etapie dnia byłem głęboko zdziwiony tymże wyznaniem, tym bardziej że ostatnich kilka dni było dla nich zdecydowanie najcięższe od początku choroby. Ale dotarło do mnie, jak ważne jest bezinteresowne wsparcie innych ludzi. Jak ważna jest modlitwa, która naprawdę może czynić cuda.

Ucieszyła mnie ta wizja, bo jest to coś, w co bardzo wierzę. Wierzę, że każdy człowiek jest chociaż trochę dobry, choć nie każdego dnia to widzę. Ewa powiedziała mi, że kiedyś usłyszała te słowa: „Dobro mówi spokojnym głosem, zło natomiast po prostu krzyczy!”. Dlatego tam, gdzie dzieje się zło, nie widać dobra, tam natomiast, gdzie dzieje się dobro, dość często słychać zło kryjące się w oddali.

Jakież to proste. Przecież właśnie dlatego zło jest wszechobecne, a programy informacyjne prześcigają się w podawaniu nam jak najgorszych, tragicznych i smutnych newsów. Zło krzyczy, przez co szybciej się przenosi, dobro natomiast spokojnie, lecz wytrwale dąży do celu.
Szczerze dziękuję Bogu, że mam tak wspaniałą rodzinę, która może mnie wesprzeć wtedy, kiedy ja tracę siły.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz