piątek, 7 czerwca 2013

Czas to iluzja

„W odróżnienia od Króla, który nie był ubrany w nic, czas jest niczym ubranym w szaty. Można opisać jedynie te szaty” – Julian Barbour, Koniec czasu

W powyższym cytacie Barbour nawiązuje do znanej baśni H.Ch. Andersena, ale nie o baśni chciałbym dziś napisać, lecz o czasie!

Najczęstszym narzekaniem, które słyszę od ludzi, jest to, że „na nic nie mam czasu”. Niedawno temu napisałem tekst pt. Rynek – niewidzialny potwór rządzący światem. Dzisiaj chętnie nadałbym tekstowi tytuł Czas – niewidzialny potwór rządzący ludźmi, oczywiście ironicznie dobierając słowa, bo jak może rządzić nami coś, co jest efektem naszych poczynań – to nielogiczne.

Mam ochotę zadać wtedy pytanie: jeśli jesteś tak ubezwłasnowolniony przez czas, to czym dla ciebie jest czas? Poproszę definicję.
Czas naprawdę to tylko iluzja, to tylko narzędzie do opisywania relacji przyczynowo skutkowych. Pomimo że minęło prawie 300 lat od śmierci Izaaka Newtona, wszyscy żyją nadal w absolutnym pojęciu czasu, i to wydaje się, że jeszcze bardziej absolutnym i niepodważalnym niż kiedykolwiek wcześniej. Czas to czas! – tykający zegarek, absolutnie i bezwzględnie aż do śmierci. Nie zapominajmy jednak, że na początku XX wieku młody, 26-letni fizyk imieniem Albert udowodnił nam, że czas jest względny, tzn. płynie albo szybciej, albo wolniej w zależności od prędkości obserwatora, grawitacji itp.

Nie omieszkam tu przytoczyć słynnego paradoksu bliźniąt, nie wgłębiając się w układ inercjalny tychże bliźniąt, ale jedynie w kwestie upływu czasu. Załóżmy, że rozdzielilibyśmy braci bliźniaków, z których jeden zostałby na Ziemi, a drugi rakietą wyruszyłby w kosmos z prędkością 75% prędkości światła. Po 12 latach brat kosmonauta wróciłby na Ziemię. Okazałoby się, że bratu kosmonaucie przybyło tylko 8 lat, a nie 12, czyli byłby 4 lata młodszy od swojego brata bliźniaka. Powodem tego jest fakt, iż – w uproszczeniu – według teorii względności Einsteina czas płynie wolniej, im bliżej nam do prędkości światła. Co dzieje się potem, czy czas staje? Prawdopodobnie nie, ale na pewno wydarzyłoby się coś niesamowitego.

Dziś po śniadaniu, zamiast pójść do pracy, gdzie mój czas leci jak rozpędzony pociąg TGV (teżewe), ze względu na ostre przeziębienie zostałem w domu, który nagle pod nieobecność dzieci stał się dla mnie miejscem nieznanym. Cisza, spokój, ćwierkające ptaki za oknem. Wystarczyło zostać w domu, żeby w moim odczuciu czas drastycznie zwolnił. Przez każdą minutę przelatywały mi jakby setki myśli, dziesiątki spojrzeń, mrugnięć, które przez chwilę z ciekawości zacząłem liczyć. Liczyłem je całą wieczność, doliczyłem do 30 i zegar wskazywał tę samą minutę!

Po chwili przeleciała obok mnie mucha, wolno niczym wojskowy patrol lotniczy latała dookoła. Ależ ten czas się ciągnie, pomyślałem, gdybym nie miał przy sobie zegarka, zdecydowanie stwierdziłbym, że czas po prostu stanął w miejscu.

Te przykładowe kilka minut z czasu spędzonego w ciszy bez żadnych bodźców ukazują to, co Einstein stwierdził już w 1905 r. – czas jest względny, a nie absolutny! Jeśli tak jest, to znaczy, że dysponujemy nieograniczoną ilością czasu, dlatego że to my jesteśmy jego źródłem. To my tworzymy czas przez nasze interakcje ze światem i musimy w ten sposób o tym myśleć.

Co się wydarzy, jeśli zaczniemy żyć czasem względnym? Przestanie nam go brakować, bo dopóki żyjemy, dopóty jest on niewyczerpany. Będziemy świadomi, że czas może być jak wspomniany wcześniej pociąg. Może gnać jak francuskie TGV nawet 500 km/h, ale może zwolnić do 1 km na dobę, tak że ludzkim okiem nie zauważymy nawet, iż się rusza, ale to my go kontrolujemy!


Jeśli już wiesz, że to Ty razem ze światem tworzysz czas, może w końcu uwierzysz, że możesz zawładnąć tym potworem, bo sam codziennie dokonujesz wyborów, wszystkie Twoje decyzje są po prostu szatą. Szatą, której nie tworzy niewidzialny król, ale Ty, co chwilę, siłą swoich decyzji!

Następnym razem, jeśli ktoś powie Ci, że nie ma czasu, proszę, zacytuj mu Normana Peale’a, amerykańskiego speca od pozytywnego myślenia, który niegdyś powiedział: „Jedyną osobą, która nie ma czasu, jest ta 10 metrów pod ziemią”.

3 komentarze:

  1. Świetny artykuł. Dzięki,

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zgadzam sie z tym artykulem. Rozumiem zamysl filozoficzny.. ale godzina ma 60 minut,doba 24h itd. Mozemy miec wiecej czasu, jak po prostu sie lepiej zorganizujemy i bedziemy szanowac swoj czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczy mi sie otworzyły chyba w wieku 21 lat, może 22, może 23, ale tak szeroko... bardzo szeroko.

    Wtedy własnie zdefiniowałam czas i zdobyłam do niego szacunek.

    1. Doznałam szok w obliczu pani profesor w szkole wieczorowej. Użyłam sformułowania: "nie miałam czasu, pani psor; praca, 6 km piechotą do pracy w jedna stronę, chwytanie się zleceń dodatkowych by trochę dorobić, nie mam zupełnie czasu..."

    Odpowiedziała mi, że to najbardziej prymitywne usprawiedliwienie jakiego mozna uzyć, że mądrzy ludzie go nie używają; zdradzac ono by mogło brak radzenia sobie we własnym życiu, jego organizacji, ustalenia priorytetów, celowości działań.

    ***
    Kazdy z nas jest taki sam. Z tej samej gliny.
    Każdy z nas może być tak osobisty autorytet.
    ***

    2. Doznałam olśnienia w obliczu koleżanki zachowującej spokój, uśmiech i niesamowita energię; pewność siebie i zorganizowanie. Matka corki, żona męża; magister ekonomii, studiująca staosunki międzynarodowe, koordynator biura, handlowiec z sukcesami, elegancka, względnie zadbana, nie spóźniająca się, nie speisząca się nigdy.

    Zapytałam "jak to robisz, że tak wiele ograniasz, nawet stopy u stóp masz zrobione zimą!"

    "wszytsko kosztem snu, gdybym nie umiała rozpoznac tego co jest dla mnie ważne na ten moment, to najprawdopodobniej mogłabym byc tylko połową tej, której jestem."

    ***
    Mądre ustalanie priorytetów.
    robienie dziś tego, co jest ważne na jutro, doprowadza do celu głównego.
    Świadomość, że robienie na ostania chwilę to nic złego.
    ***

    Wtedy zrobiłam statystykę dnia (ile czasu na malowanie, jedzenie, spanie, czytanie, komputer, rozmowy ze znajomymi, chodzenie piechotą), której celem było zdobycie danych:

    -na co poświęcam najwięcej czasu;
    -jak ważne jest to dla mojego lepszego jutra
    -jak istotne dla mnie samej i mojej osobowości
    -czy musze to robic na 100%, w jakim terminie
    -co moge pozwolić zrobic innym za mnie
    -ile czasu trace, oddalając sie od "lepszego juta"

    Te dwie chwile doprowadziły do analizy i zmian. Dodatkowo inne okoliczności sprawiły, że dziś mam wszytsko co powinnam mieć w swojej sytuacji, bo gdybym miała więcej to mogła bym nie udźwignąc ciężaru.


    OdpowiedzUsuń