Pożyczki dzielą się na dwa rodzaje:
1. pożyczki, które zostaną spłacone przez pożyczkobiorcę;
2. pożyczki, które nigdy nie zostaną spłacone przez pożyczkobiorcę, ewentualnie spłacone w części
Można pomyśleć, że świat zwariował. Zwariowali politycy, biznesmeni, spekulanci. Jak to możliwe, że w kilka dekad cała Europa zapożyczyła się tak bardzo? Otóż długi państw są równie stare jak filozofia. Historia zatoczyła ironiczny krąg, gdyż w V w. p.n.e. jako pierwsze zaczęły się zadłużać względem instytucji i obywateli greckie państwa-miasta.
Czyż nie jest to wspaniałe, że to właśnie ten kraj, który rozpoczął błędną spiralę, może się okazać pierwszym krajem EU, który zbankrutuje? W momencie, kiedy piszę ten tekst, Grecja jest nadal członkiem Unii Europejskiej i członkiem strefy euro. Mimo tego, że oficjalnie nie zbankrutowała, to trzyma się przy życiu poprzez świeżą dostawę obcej krwi, której już nigdy nie będzie w stanie oddać.
Jeden krok starej Europy doprowadzi do upadku kraju, który jest źródłem starożytnej mądrości, ale zarazem doskonałym przykładem, jak złe długi pieniężne, które powinny napędzać gospodarkę, mogą kierować nas do unicestwienia.
Trzeba jednak coś wyjaśnić. Obligacje skarbowe emitowane przez rządy działają na prostej zasadzie, że państwo jest przedsiębiorstwem, które nie może zbankrutować. Bo dopóki nie wydarzy się opcja druga, czyli katastrofa, która zmiecie z powierzchni ziemi wszystkich jej mieszkańców, to pewna pozostaje opcja pierwsza, czyli że obywatele będą zawsze płacili podatki. Wyżej wymienione opcje są aluzją do słów Benjamina Franklina: „The only things certain in life are death and taxes”. A to już jest wystarczającym dowodem na to, że wszystkie wyemitowane obligacje zostaną w określonym czasie wykupione przez Skarb Państwa, tak więc spłacone.
Niestety co jest oczywiste w teorii, załamuje się w praktyce. Bo jeśli obywatel przestanie się martwić o państwo i przestanie płacić podatki, a jednocześnie politycy chcąc utrzymać pracę polityka, zrobią wszystko, żeby nie zdenerwować obywateli, ale załatać dziurę budżetową, to wtedy – kiedy system podatkowy sam jest dziurawy – jest tylko jedna możliwość latania tej dziury. A jest nią zapożyczanie się u kochanych obywateli! Niestety tej myśli nie mogę kontynuować, zważywszy na obszerność tematu.
Jednak wracając do myśli przewodniej – TAK! Wszystkie pożyczki, które są zaciągane, ale będą spłacone, są pożyczkami rozwijającymi gospodarkę. Nawet pożyczki gotówkowe, których nienawidzę ze względu na lichwiarskie praktyki firm je udzielających. Nawet takie pożyczki dobrze działają na przemysł. Rozważmy sytuację, w której pani Kowalska, albo lepiej: cały milion pań Kowalskich bierze 2000 zł pożyczki świątecznej. Za połowę tej sumy kupuje telewizor, całą resztę również wydaje w markecie. Dzięki temu firmy produkujące dany produkt mogą zwiększyć swoją sprzedaż, zatrudnić kolejnych pracowników, zainwestować w nową halę, którą wybudują firmy budowlane (praca, praca, praca!). Następnie zatrudnią do pracy syna pani Kowalskiej, czyli Michasia Kowalskiego, który od pół roku szukał pracy. Michaś pójdzie do pracy, a że nadal mieszka z mamusią, to przez jeden miesiąc spłaci cały kredyt gotówkowy, który mama wzięła, rozkładając na 5 lat.
Och, jakże piękna wizja, która ucieszyłaby wszystkich, czyli rozwijające się firmy, przedsiębiorców, firmy transportowe, no i oczywiście prostego obywatela, który chce żyć w państwie, w którym bezrobocie nie istnieje, a każdy może zapewnić godne życie swojej rodzinie.
Wyjaśniwszy działanie pożyczek, możemy teraz przejść do działania kryzysu. Pani Kowalska wzięła już 7 pożyczek gotówkowych i nie nadąża z ich spłatą. Firma windykacyjna nie może sciągnąć pieniędzy, gdyż pani Kowalska bierze zasiłek dla bezrobotnych i pracuje “na czarno”.
Nawet jeśli sytuacja zacznie się poprawiać, to pani Kowalska będzie widziała dwie opcje. Albo schowa pieniądze w skarpecie i za 10 lat z każdych 100 zł zostanie jej 40 zł… Albo przestając wydawać, włoży na konto oszczędnościowe, bo przecież nauczona doświadczeniem, już wie, że nie można brać pożyczek, bo pożyczki są złe.
Właśnie w tym momencie kilka milionów Polaków myśli podobnie i przestaje wydawać pieniądze. Dzieje się więc rzecz odwrotna. Sklepy sprzedają mniej towarów, firmy usługowe mniej usług. Firmy muszą ciąć koszty, zwalniać pracowników, przez co gospodarstwa domowe mają do wydania jeszcze mniej pieniędzy i przez to jeszcze bardziej zaciągają pasa, powodując jeszcze większy kryzys.
Sam nie wiem, czy wzrost gospodarczy, który utrzymał się w Polsce po 2008 r., nie jest powodem bardzo niskiej edukacji finansowej Polaków. Wolę uważać, że jest on dzieckiem pracowitości i zaradności naszego społeczeństwa. :-)
Dobry artykuł. Czasem nie patrzymy na gospodarkę jako całość, a tak trzeba..
OdpowiedzUsuńPożyczki są dobre jezeli za nie mozemy kupić aktywa i pomnażać pieniądze, gorzej jak za nie kupimy pasywa to może być to nasza pochylnia w dół.
OdpowiedzUsuńza długi arykul nie chce się czytać.
OdpowiedzUsuńTak tak , za dlugi. Nikomu nie chce sie czytac, a pozniej sie dziwia ze jest kryzys i zwalaja na politykow !
OdpowiedzUsuń