Współczesny świat ma się dobrze. Kilkadziesiąt lat napędzanego dobrobytu i kulminacja, którą jest kryzys w postaci długu.
Często zadaję sobie pytanie: czy świat powiedział już ostatnie słowo w hedonistycznej bitwie o dostatek? Czy rzeczywiście istota ludzka może zostać spłaszczona do roli niemyślącego odbiornika doznań i rozkoszy napędzanego reklamą?
Czy też będzie jeszcze zwrot akcji? Zwrot w stronę duchowości ogólnej. Czy przyjdzie moment, że ludzie zamiast masowo kupować telewizory, zaczną masowo wyrzucać telewizory na śmietnik?
Świat idzie w złym kierunku. Wzrost PKB nie może być czymś najistotniejszym. Jest on trochę jak ocena dla dziecka w podstawówce, które dostaje soczystą 5+, podczas gdy cała szkoła zapożycza się i wydaje więcej niż w zeszłym roku. Sami w prywatnych rozmowach dochodzimy do wniosku, że więcej pieniędzy nie oznacza wcale więcej życia. Że klasyfikacja społeczna w Polsce, biorąca pod uwagę wielkość majątku – jest wyjątkowo słabym nośnikiem informacji o danym obywatelu.
Ze względu na kilka dekad komunizmu, który opóźnił nas w rozwoju, lata 90. były swoistym falstartem gospodarki, bez zintegrowanego planu. Zrobiono to po prostu na żywioł.
Dlatego nie powinniśmy kojarzyć statusu z dobrobytem. Godność człowieka jest wartością istniejącą ponad tym, a jakże łatwo zauważyć, że więcej pieniędzy nie oznacza więcej godności.
Wierzę w głębię człowieczej istoty i w jej samoistny pęd do rozwijania się w kwestiach duchowości, braterstwa i miłości do ludzi.
Wierzę, że gospodarki funkcjonują w ładzie i porządku, gdyż wielu ludzi utylitarnie podchodzi do kwestii życia codziennego i codziennie wykonywanej pracy.
Z jakim szacunkiem patrzę na ludzi sprzątających nasze ulice, wywożących nieczystości czy wykonywujących najcięższe prace fizyczne, które jednocześnie są najmniej płatnymi pracami.
Ci ludzie robią to dla pieniędzy, ale przede wszystkim dla nas. Robią coś dobrego dla innych. Dla całego społeczeństwa.
Ciężka praca fizyczna od zawsze była szanowana, dlatego nie odwracajmy się od tradycji szacunku, gdyż po drugiej stronie stoi pogarda i nienawiść do ludzi, którzy służą społeczności.
A przecież największą potrzebą współczesności jest praca dla dobra wszystkich, a nie dla dobra poszczególnych jednostek.
Jakże pięknie skonstruowany jest nasz kraj. Każdy robi, co do niego należy, i z pokorą wykonuje obowiązki oraz pracę, na której zna się najlepiej.
„Żadna praca nie hańbi”, ale pogarda dla drugiego człowieka jest hańbą i powinna być przez nas piętnowana.
Wierzę w ludzi. Ludzi szanujących rodzinę, odnoszących się z szacunkiem do innych, którzy czasem tak jak my podejmują błędne decyzje – wybierają błędne ścieżki.
Nie pozwólmy, żeby najważniejszym pytaniem, które powinniśmy sobie codziennie zadawać, było pytanie o markę proszku do prania, który powinniśmy kupić, lub kolor auta, o którym marzymy.
Cofnijmy się o parę kroków. Technologia jest piękna, bo służy ludziom. Ale jest tylko rozkoszną pianką na kawie, która bardzo krótko unosi się na powierzchni. Wystarczy delikatny podmuch, aby odleciała niczym piórko szarpnięte na wietrze.
Dopiero niżej jest coś bardziej istotnego, czyli głębia naszego stworzenia. Głębia relacji z bliskimi, miłości do żony, męża, lub nawet otwartość i przyjaźń wobec tych, których nie znamy. Jakże miło usłyszeć ciepłe słowa od przypadkiem spotkanej osoby, która jednym zdaniem może ustawić nasz barometr szczęścia na cały dzień.
Zmieńmy swój dzień! Obdarujmy bezpłatnym uśmiechem przypadkowe osoby i utwierdźmy się w przekonaniu, że najwspanialsze w życiu są te rzeczy, których nie możemy kupić!